piątek, 6 lipca 2012

Lampa błyskowa w fotografii reportażowej

Jednym z podstawowych warunków zrobienia poprawnej fotografii jest odpowiednie doświetlenie sceny.

Mając aparat oprócz kadrowania musimy przede wszystkim zadbać o to aby ujęcie było nie za ciemne ani nie za jasne - słowem prawidłowo doświetlone. Jest wiele czynników wpływających na to, że w efekcie dostaniemy poprawne oświtlenie. Możemy wsód nich wymienić ilość światła zastanego mierzoną ilością EV.
Drugą istotną wartością jest światło siła obiektywu
Zasadą jest iż czym  jaśniejszy obiektyw czyli mniejsza liczba f tym większe możliwości  pracy na świetle zastanym. Czym większa ilość światła tym krótsze czasy  można ustawić na migawce. Nie zawsze jednak mamy ten komfort aby dało się poprawnie naświetlić scenę używając tylko możliwości obiektywu. W takiej sytuacji rozwiązania są dwa:

Podbijanie ISO. Prosta i szybka zmiana parametru czułości materiału światłoczułego - matrycy . Powoduje  jednak podbicie sygnału wraz z niechcianymi szumami i degradacją szczegółów na wysokich wartościach ISO. W rezultacie w istotny sposób wpływa na pogorszenie jakości obrazu. Zasadą jest że czym wyższe ISO tym gorszy obraz.

Inną metodą wpływu na uzyskanie prawidłowej ekspozycji jest znana już od początku fotografii lampa błyskowa - może być ta  wbudowana w aparat lub dodatkowa o większej mocy. Lampa błyska na setną część sekundy i w momencie otwarcia migawki doświetla scenę.

Możliwości lampy w oświetlaniu zależą przede wszystkim od jej mocy, te najmocniejsze swoim błyskiem potrafią doświetlić scenę nawet do kilkudziesięciu metrów. Jednak jak się okazuje ten rodzaj oświetlenia nie zawsze jest pożądany.
Można z łatwością dostrzec iż fotografowie pracujący w terenie dzielą się na dwie grupy:

1. Zwolenników lamp błyskowych
2. Przeciwników lamp błyskowych

Zwolennicy lampy błyskowej uważają ją za bardzo uniwersalne narzędzie do doświetlania sceny. Podstawową zaletą każdej mocnej lampy błyskowej jest błyskiem na wprost, w każdych  warunkach oświetleniowych możliwość prawidłowo oświetlenia sceny do kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu  metrów od aparatu. W takim wykorzystaniu lampy przodują fotoreporterzy chcący uzyskać poprawnie oświetloną scenę bez dbałości o jakość tego oświetlenia, aby tylko zdobyć cenny kadr.

Przeciwnicy lamp wolą wykorzystywać najjaśniejsze obiektywy o  jasności  od f1 oraz wspierają się wysokimi wartościami czułością ISO od  800 nawet do 6400 byleby nie używać dodatkowo oświetlenia w obawie przed nieładnymi sbyt ostrymi cieniami, odbiciami światła na skórze i problemie z balansem bieli.
Lampa ma zwykle dużo zimniejsze światło od zastanego. Takie  wykorzystanie techniki próbują przeciwstawić zwolennikom lamp twierdząc  że światło naturalne ze względu na swoją miękkość jest najodpowiedniejsze do wykorzystania w  reportażu.  Czy rzeczywiście tak jest?

Świtało zastane może być również niepożądane przede wszystkim ze względu na dwie cechy:
Barwa światła (temperatura) Światło bardzo rzadko kiedy  jest  idealnie białe, zazwyczaj jest ono trochę cieplejsze  (bardziej żółte)  niż czysta biel. W warunkach sztucznych, tylko wyjątkowo można spotkać  światło zbliżone do bieli.  Zazwyczaj jest ono zbyt ciepłe w tradycyjnym  oświetleniu  żarowym. Łatwo wtedy zauważyć nieprawidłową barwę  skóry  za żółtą na fotografiach. Lub jest ono zbyt zimne -  oświetlenie  świetlówkowe. Kolory skóry są wtedy  blade lub nawet sprawiają wrażenie trupio bladych.

Kierunku i rozproszeniu światła. Jeżeli stoimy tyłem do  lampy to  nasza twarz jest w cieniu. Nie zawsze więc mamy możliwość  ujęcia  obiektu od tej strony którą byśmy chcieli. Świtało  zwłaszcza sztuczne  jest dodatkowo często mocno skupione dając  zbyt głębokie cienie.


W warunkach studyjnych takie niekorzystne oświetlenie możemy łatwo  zniwelować odpowiednimi softboxami, blendami i rozpraszaczami zmieniając  odpowiednio natężenie światła, jego kierunek i barwę. Jednak w terenie,  w czasie fotograficznego reportażu takich możliwości nie mamy.

Tu z pomocą przychodzi nam lampa błyskowa, jednak użyta w sposób  bardziej przemyślany. Dysponując lampa z odchylonym palnikiem możemy  skutecznie osiągnąć pożądane oświetlenie.
Wyobraźmy sobie że ściany sufity przedmioty są ekranami do odbijania  światła. Pamiętając że kąt odbicie jest równy kątowi padania. Odpowiedni  obracając palnikiem lampy możemy skutecznie rozpraszać światło. Pamiętać  należy o dwóch zasadach, mocy lampy oraz kierunkowi światła jaki chcemy  nadać. Najkorzystniejsze z punktu widzenie portretu czy fotoreportażu  ślubnego wydaje się oświetlenie rozproszone boczne. Dlatego światło  powinno padać nie od strony aparatu lecz odbite pod kątem ca około 70  stopni. Większość zaawansowanych lamp ma wbudowany dyfuzor z silnikiem  do regulacji szerokości wiązki światła – jeżeli odbijamy światło od  obiektów powinno być ono wystarczająco silne i rozproszone. Pożądany  efekt możemy uzyskać regulując ręcznie zuum palnika, kierując się  zasadą; im dalej od naszego ekranu odbijającego tym snop światła  powinien być bardziej skupiony aby umożliwić nam wystarczająco mocną  siłę błysku.
Takie wykorzystanie lampy nie dość że zapewnia odpowiednią ilość światła  to jeszcze umożliwia jego odpowiednie rozproszenie i pożądane  ukierunkowanie. Często prawidłowo użyte sprawia wrażenia naturalnego snopy doświetlając scenę jak światło dzienne wpadające przez okno.
Używać czy nie używać więc lamp błyskowych. Tak, ale z głową.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz